sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 24.



Perspektywa Harrego.

- Musimy wycofać zeznania. To nie jest wina Dylana. Za wszystkim stoi Lottie.  – Powiedziała Stella i w buchnęła płaczem. Przytuliłem ją do siebie. Nie rozumiałem, czemu chce wycofać zeznani. Co ją do tego zmusiło? Czemu twierdzi, że to Lottie?
- Stella spokojnie.. Powiedz mi, o co chodzi! – Dałem znak chłopkom by wyszli. Stella dalej płakała w moją koszulkę. Uspakajałem ją chyba z 10 minut. Gdy już jej przeszło odsunęła się ode mnie, ale dalej trzymała moją dłoń.
- Rozmawiałam z Dylanem… - Gdy usłyszałem to imię zrobiło mi się gorąco miałam już coś się odezwać, ale powstrzymałem emocję i słuchałem dalej.
- Powiedział, dlaczego to wszystko robił. Harry za tym wszystkim stała Lottie. To ona dała mu pomysł szantażowania mnie. Ona wszystko wiedziała … wiedziała przez tyle lat. Patrzała jak cierpię… Harry uważałam ją za swoją siostrę! … - Stella praktycznie krzyczała w moją koszulę. Tuliłem ją do siebie i uspokajałem.
- Chcesz bym z nią porozmawiał?  Pójdę i się wszystkiego dowiem … – Spytałem odsuwając się od dziewczyna na tyle by spojrzeć w jej zapłakane oczy.  Przetarłem jej mokre od łez policzki i delikatnie złączyłem nasze usta. Stella pokiwała tylko głową i oznajmiła, że poczeka w swojej sypialni.  Gdy dziewczyna weszła po schodach i zniknęła za drzwiami swojego pokoju, ubrałem szybko buty i ruszyłem do domu Tomlinsonów. Lottie musi mi to wszystko wytłumaczyć!
Szybkim i zdecydowanym krokiem wszedłem do salonu gdzie siedział Niall z Zaynem. Rozejrzałem się po pokoju, lecz nie zauważyłem Liama, Louis i Lottie.
- Chłopaki gdzie jest reszta? – Spytałem podchodząc do nich bliżej.
- Wszyscy są na górze w pokoju Lottie. Przeskrobała coś chyba … - Odpowiedział mi Niall nawet na mnie nie spoglądając. Oby dwoje gapili się na telewizor jak zaczarowani.
Wbiegłem, bo schodach i nim się obejrzałem znalazłem się pod pokojem Lottie.  Stanąłem w progu i przyglądałem się całej tej sytuacji. Dziewczyna siedziała na łóżku i płakała w koszulkę Liama. Louis za to stał przy oknie i wpatrywał się tępo w przestrzeń za oknem.
-Harry… - Powiedziała Lottie odrywając się od Liama. Wszedłem do środka zamykając drzwi za sobą. Czułem na plecach palący wzrok chłopaków i Lottie.
- Harry posłuchaj mnie.. To nie tak.. Ja nie chciałam by tak wyszło. To nie miało tak długo trwać… w ogóle to miało inaczej wyglądać… - Lottie podeszła do mnie i ze łzami w oczach zaczęła się tłumaczyć. Złapałem ją za ramiona i posadziłem na łóżku. Usiadłem obok dziewczyny. Liam i Louis przyłączyli się do nas.
- Teraz na spokojnie powiedz jak to było. – Lottie otarła łzy i zaczęła opowiadać.  Opowiedziała nam o tym jak zaczęła chodzić do tej samej szkoły, co Stella. Poznała wtedy Dylana. Chłopak był zakochany w Stelli, ale ta nie zwracała na niego uwagi. Dylan poradził się Lottie, co może zrobić. Dziewczyna pomagała chłopakowi, ale z czasem sama się w nim zakochała. Nic nie działało na Stelle. W końcu powiedziała, żeby Dylan spróbował Stelle zastraszać i szantażować. Myślała, że Dylan w końcu odpuści i będzie wolny dla niej. Niestety tak się nie stało. Dylan coraz bardziej zakochiwał się w Stelli a na Lottie nie zwracał uwagi.
- Zrobiłam to z miłości do niego… nie wiedziałam, że będą tego takie konsekwencje! Chłopaki ja nie mogę jej stracić. Jest dla mnie jak siostra… - Dziewczyna znowu zaczęła płakać. Liam przytulił ją do siebie a my z Lousiem wyszliśmy z jej pokoju.
- Stary pogadaj ze Stellą. Lottie naprawdę zrobiła to nieumyślnie. – Zaczął rozmowę Louis, gdy schodziliśmy po schodach
- Louis to już nie ode mnie zależy. Jeżeli Stella się zgodzi to pogada z Lottie. Teraz trzeba dać im czas… - Zatrzymałem się w korytarzu. Louis stał obok widocznie zmartwiony tą sytuacją.
- To jak jutro z imprezą. Kto zajmie się Stellą? – Spytał Louis, gdy zakładałem buty.
- Ja muszę kupić jej jeszcze jutro prezent. Lou ty mówiłeś, że wszystko masz już kupione? Może Ty mógłbyś zająć czymś Stelle? – Chłopak najwidoczniej się zdziwił, że daje taką propozycję. Nie powiem mam wątpliwości, co do zostawiania Stelli i Louisa razem, ale ufam mojej narzeczonej.
- Jasne. Nie ma sprawy – Louis poklepał mnie po ramieniu i pożegnał się ze mną.  Ruszyłem do domu Stelli. Szybko wszedłem po schodach i skierowałem się do sypialni. Gdy tylko otworzyłem drzwi od pokoju zauważyłem Stelle śpiącą na łóżku. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że coś trzyma w ręce. Delikatnie wyciągnąłem z jej ręki zgiętą na pół kartkę. Rozłożyłem ją i zauważyłem zdjęcie, a na nim Stella, Louis i Lottie.  Stella siedziała na kolanach Louisa a Lottie obejmowała ich od tłu. Zdjęcie najprawdopodobniej robiła Pani Jay.
Gdzieś już to zdjęcie widziałem. Louis ma to zdjęcie na swoim telefonie.  Odwróciłem zdjęcie. Była napisana tam data oraz jakiś napis.
„ Wybierzemy inne drogi, ale w końcu się spotkamy …”

Odłożyłem zdjęcie na półkę obok łózka i położyłem się obok Stelli. W mojej głowie kłębiły się najgorsze myśli. Czy Ona nadal kocha Louisa? Czy kocha mnie? Czy ja tutaj przeszkadza? Czy powinienem odejść i pozwolić jej kochać Louisa?
Moje myśli nie dawały mi spać.  Gdy tylko zamykałem oczy widziałem Stelle z Lousiem. Spojrzałem na zegarek na półce nocnej wskazywał 3: 15.  Nagle Stella przebudziła się. Odruchowa zaczęła szukać moje ciała na łóżku. Gdy jej ręka dotknęła mojego torsu. Po woli podniosła się i położyła głowę na mojej klacie. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czubek głowy.
- Czemu śpisz w ubraniach? – Spytała Stella zaspanym głosem.
- Zapomniałem się rozebrać… - Zaśmiałem się tak sztucznie, że Stella zaraz zauważyła, że coś jest na rzeczy. Podniosła się z mojej klaty i spojrzała w oczy.
- Co jest? – Zadała pytanie. Jej oczy świeciły się w świetle księżyca. Nie wyglądała na zaspaną. Wyglądała ślicznie.
- Nic.. – Skłamałem z nadzieją, że nie będę musiał się tłumaczyć.
- Harry przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Mów… - Rozkazała i usiadła na łóżku. Podniosłem się i usiadłem naprzeciwko Stelli. Dziewczyna złapała moją dłoń i czekała.
- Boję się.. – Odpowiedziałem spuszczając wzrok na nasze splecione ręce.
- Czego? - Spytała mocnej ściskając moją dłoń.
- Że kochasz Louisa bardziej ode mnie. - Wydusiłem w końcu to z siebie i zwiesiłem głowę. Stella westchnęła tylko głośno i bez uprzedzenia przytuliła się do mnie.
- Harry jesteś idiotą! Kocham Ciebie. Jestem formalnie twoją narzeczoną. Nic nie  łączy mnie z Louisem. - Stella praktycznie krzyczała mi prosto w twarz śmiejąc się przy tym. Gdy skończyła wpiłem się w jej usta tak namiętnie, że od razu mi stanął. Stella po chwili przerwała pocałunek.
- Rozbieraj się i idziemy spać. Trzeba się porządnie wyspać! - Dziewczyna praktycznie zepchnęła mnie z łóżka. Skierowałem się po ciemku do łazienki i szybko ściągnąłem z siebie ciuchy. Gdy wróciłem do pokoju Stella co dziwne nie spała. Położyłem się obok mojej Stelli i wtulając się w nią zamknąłem oczy. Dziewczyna szybko odwzajemniła uścisk.
- Dobranoc Hazz - Szepnęła mi na ucho.
- Dobranoc Kochanie... - Odpowiedziałem i poczułem jak robię się senny. 




Perspektywa Stelli.
 
Obudziłam się rano znowu sama w łóżku. Po domu roznosił się zapach świeżej kawy i naleśników. Wpół zamkniętymi oczami wyszłam z łóżka i skierowałam się na dół do kuchni. Schodząc po schodach usłyszałam jakieś rozmowy. Gdy weszłam do kuchni zauważyłam mojego tatę siedzącego przy stole z gazetą w ręce i mamę gotującą naleśniki.
- Czeeść - Krzyknęłam pobiegają do mamy i mocno ją przytulając.
- Cześć Stella. Wszystkiego Najlepszego! - Mama złożyła mi życzenia i uściskała mnie mocno. Usiadłam przy stole. Tata nagle gdzieś zniknął.
-Mamo! A gdzie jest Harry? - Spytałam rozglądając się po kuchni.
- Rano gdy przyjechaliśmy właśnie szykował się do wyjścia. Powiedział tylko, że musi coś ważnego załatwić z chłopkami. - Oznajmiła mi mama a po chwili do kuchni wszedł tata z wielkim bukietem róż i mała torebeczką.
- Stella z okazji twoich 19 urodzin życzymy ci wszystkiego najlepszego... - Tata ucałował mnie w policzek i wręczył bukiet i małą ozdobną torebeczkę. Odłożyłam bukiet na stół i zajrzałam do torebeczki. Wyciągnęłam z niej małe, kwadratowe pudełeczko. Otworzyłam je a moim oczom ukazała się srebrna bransoletka z zawieszkami.
- Dziękuje jest przepiękna! - Krzycząc rzuciłam się w ramiona moich rodziców. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam je otworzyć a za nimi stał Louis.
- Cześć Stell! Może miałabyś ochotę wybrać się ze mną na zakupy. Muszę kupić jakieś nowe ciuchy a ty chyba najlepiej znasz się na modzie. Wiesz Ty też skorzystasz. - Louis stał nadal w drzwiach uśmiechając się do mnie jak kompletny psychol. 
- Dobrze. Daj mi 10 minut. Pójdę się ubrać i możemy gdzieś jechać. - Oznajmiłam i ruszyłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w ciuchy. Gdy zbiegłam po schodach Louis stał wraz z moich ojcem na korytarzu. Gadali jak zwykle o meczach piłki nożnej.
- Jestem gotowa! - Oznajmiłam podchodząc bliżej Louisa i mojego ojca.
- Dobrze. Panie Richardson miło było znowu z panem pogadać ale Stella chyba potrzebuje nowych ciuchów.- Louis podał rękę na pożegnanie mojemu ojcowi po czym skierował się razem ze mną do wyjścia. Czy on zapomniał o moich urodzinach? Nawet nie złożył mi życzeń. Wyszliśmy przed dom a moim oczom ukazał się  nowy, przepiękny samochód.
- Wow. Louis masz zajebisty samochód. - Odezwałam się podchodząc bliżej białego Range Rovera.
- Taa też mi się podoba. Wsiadaj! - Lou otworzył mi drzwi. Jaki dżentelmen. Chłopak zamknął drzwi gdy już usadowiłam się na miejscu i okrążając samochód dookoła po czym usiadł za kierownica. 
[...] Po jakiś 20 minutach jazdy w końcu znaleźliśmy się w centrum handlowym. Louis założył na siebie czapkę z daszkiem i czarne okulary. 
- I jak myślisz, że mnie poznają? - Spytał poprawiając czapkę w lusterku samochodowym.
- Raczej się nie zorientują ale gdy spojrzą na twój zgrabny tyłeczek od razu zorientują się, że to Tomlinson. - Zaśmiałam się klepiąć go w tyłek . Louis oczywiście tylko pokazał w odpowiedzi swoje śnieżnobiałe ząbki i ruszył do sklepów. Gdy jechaliśmy widną na drugie piętro dostałam sms'a.
Od: Harry Styles.
Kochanie spotkamy się dzisiaj o 16:30?
Zabiorę cię do jakieś drogiej restauracji.
Louis cię podwiezie jak skończycie zakupy.
Ubierz jakąś ładną sukienkę.
                        Kocham Twój Hazz.
Uśmiechnęłam się na widok wiadomości od Hazzy. Tylko skąd on wie, że jestem z Louisem?

Do: Harry Styles.
Dobrze. To widzimy się o 16:30!
                              Kocham Cię.
Odpisałam szybko Harremu i schowałam telefon do kieszeni spodni. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że stoję w jakimś sklepie z męskimi ciuchami. Nagle zauważyłam jak Louis wychodzi z przebierali. Miał na sobie idealnie dopasowane granatowe spodnie i dżinsową koszulę. Wyglądał inaczej niż Louis, którego znam. Lou zawsze nosił bluzkę w paski i szelki z tego właśnie był znany.
- I jak wyglądam? - Spytał obracając się wokół własnej osi. Pokazałam kciuki w górę a Louis wszedł z powrotem do przebieralni.
Zapłacił za ciuchy i teraz skierowaliśmy się do jakiegoś sklepu z damskimi ciuchami. Louis był w swoim żywiole gdy znaleźliśmy się w sklepie. Chłopak biegał po między pułkami i wyciągał z nich coraz to ładniejsze sukienki. Louis dalej biegał po sklepie gdy mi w oczy wpadła jedna przepiękna sukienka.
Od razu poprosiłam o swój rozmiar i skierowałam się do przymierzalni.
Gdy już ubrana w sukienkę wyszłam z niej Louis stał na środku sklepu i wpatrywał się w moją osobę z otwartą buźką. Gdy pomachałam mu chyba obudził się bo rzucił resztę ciuchów na jakąś półkę i ruszył w moja stronę.
- i co myślisz? - Spytałam podchodząc do lusterka.
- Myślę, że Hazz to wielki szczęściarz. - Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam. 
[...] Louis kupił mi sukienkę i wyszliśmy ze sklepu. Po drodze zjedliśmy też coś pysznego. Spojrzałam na zegarek i ujrzałam godzinę 15: 57. Oznajmiłam Louisowi, że musimy już jechać. Wpakowaliśmy się do tego zajebistego samochodu i ruszaliśmy do domu.
Gdy podjechaliśmy pod nasze domy. Louis poinformował mnie, że pójdzie się przebrać i będzie czekał na mnie w samochodzie. Wzięłam swoje torby z ciuchami i wbiegłam do domu. Drzwi frontowe były zamknięte co mnie zdziwiło. Mama z tatą pewnie są u Pani Jay. Otworzyłam drzwi kluczem, który znajdował się pod wycieraczką i wbiegłam do swojego pokoju z zawrotną prędkością. Szybko zrzuciłam z siebie ciuchy i ubrałam sukienkę od Louisa. Przykro mi trochę, że Louis i reszta zapomnieli o moich urodzinach. Harry, Liam, Zayn i Niall mogli nie wiedzieć, kiedy mam urodziny bo od naszego poznania się nie wspomniałam kiedy się urodziłam ale , że Louis zapomniał?! To do niego nie podobne. Zawsze pamiętał o 22 lipcu. Gdy tylko budziłam się tego dnia Louis stał w moim pokoju z bukietem róż.
Ułożyłam i związałam włosy. Po malowałam się lekko i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam dosyć dobrze. Założyłam na nogi  pudrowe szpilki i wrzuciłam do torebki klucze, telefon i inne rzeczy , które mogą mi się przydać. Ciekawe gdzie zabiera mnie Harry?
Wyszłam przed dom gdzie Louis już czekał na mnie w samochodzie. Chłopak wyszedł, otworzył mi drzwi i po chwili jechaliśmy już po pustej drodze. Pogoda była znośna. Nie padało ale było dość zimno. Mądra ja nie zabrałam żadnej kurtki. Półki jestem w tym przytulnym samochodzie jest mi ciepło. A jak Harry zabierze mnie do tej nowej restauracji gdzie stoliki są na dachu? Zamarznę. Louis ubrał się w nowe ciuchy, które kupił w centrum handlowym. Gdy spytałam co tak się wystroił. Odpowiedział, że gdy podwiezie mnie do Harrego jedzie na randkę.
- Stella o czym tak myślisz?  - Powiedział nagle Louis prowadząc ten samochód tak płynie i z taką lekkością, że to niewiarygodne.
- Emm... Myślę, że jest zimno a ja mam na sobie tylko sukienkę...- Odpowiedziałam chłopakowi na co ten tylko głośno się zaśmiał.
- Spokojnie. Hazz za pewne wybrał ciepłą restaurację.- Louis złapał mnie za rękę przez co przeszedł mnie dreszcz. Czemu On nadal na mnie tak działa? Zabrałam rękę i nagle podjechaliśmy pod jakiś budynek, który nawet nie przypominał restauracji. Bardziej przypominał burdel czy klub nocy.
- Stella muszę iść na chwilkę do Stana. Ma do mnie jakąś sprawę. Chodź ze mną. Ostatnio mi się skarżył , że dawno cię nie widział..- Louis zatrzymał samochód i wyszedł z niego. Otworzył mi drzwi i razem ruszaliśmy do budynku.
- Faktycznie nie widziałam Stana bardzo dawno... - Powiedziałam gdy Louis ciągnął mnie za rękę do środka. Na początku znaleźliśmy się w holu a potem szliśmy korytarzem. Louis otworzył mi drzwi i weszliśmy na jakąś dużą sale. Stan stał pod ścianą przy wejściu a reszta pomieszczenia powiła ciemność.
- Cześć Stan!- Rzuciłam się na przyjaciela Louisa.
- Cześć Stell. Dawno się nie widzieliśmy! - Powiedział Stan trzymając mnie nadal w objęciach.
- Co chciałeś o Louisa? - Spytałam odrywając się od Stana.Louis stał zaraz za mną i uśmiechał się głupkowato.
- Chciałem ci coś pokazać .... I ZŁOŻYĆ ŻYCZENIA! - Ostatnie zdanie wypowiedział krzycząc i nagle sala oświetliła się. Sala była zapełniona moimi przyjaciółmi śpiewającymi mi "Sto Lat". Po sceną stał mój narzeczony z resztą zespołu i rodzice z Panią Tomlinson. Była także Lottie trzymająca się blisko Liama. Nawet Mia, Jai i Victoria przyszli. Sala była ubrana nieziemsko. W kolorach białym i fioletowym. Stałam pod drzwiami i czułam jak łzy gromadzą się w moich oczach. Nie zapomnieli!
- Wszystkiego Najlepszego piękna - Szepnął mi do ucha i  poczułam dłonie Louisa na mojej tali. Odwróciłam się do niego i z płaczem rzuciłam się na jego szyje.
- Dziękuje. Jesteście Najlepsi - Wykrzyczałam będąc w ramionach chłopka. Cała sala zaśmiała się na moją reakcję. Po chwili oderwałam się od Louisa i ruszyłam do mojego narzeczonego podziękować mu. Niestety gdy się już odwróciłam się było go. Zniknęli także Lottie i Liam. Na scenie zaczął działać Malik.Światła przygasły a światło zaczęło migać. Spojrzałam na scenę gdzie wyśwtelił się wielki napis:
100 Lat Stella.
Gra dla was DjMalik!
Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do moich przyjaciół . Każdy zaczął składać mi życzenia i wręczać prezenty. Nawet nie mogłam się skupić na składanych mi życzeniach bo ciągle szukałam w tłumie Harrego.
Louis był jako ostatni do składania mi życzeń.
- Najlepszego. Mam nadzieje, że go od razu nie rozwalisz! - Powiedział Louis wręczając mi do ręki kluczyki. Spojrzałam na nie i ujrzałam napis Rang Rover. Moje oczy wyszły z orbit gdy spojrzałam na uśmiechniętego Louisa.
- Lou nie mogę tego przyjąć... - Zaczęłam ale chłopak wrzucił mi kluczyki do torebki i powiedział, że nie przyjmuje odmowy. Gdy skończyły się życzenia wraz z Louisem ruszyłam na swoje miejsce.  Było przepięknie ustrojone.
- To teraz tak. Każdy podnosi się z miejsca i piejmy zdrowie naszej solenizantki. - Usłyszałam głos Malika dobiegający z głośników.Każdy podniósł się z miejsca włącznie ze mną w ręku trzymajać kieliszek z wódką. Nadal nie widziałam Stylesa. A sądząc po pustym miejscu obok mnie to ma tutaj siedzieć. Cała sala wypiła pierwszy kieliszek i Malik puścił jakąś szybką piosenkę. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Hazzy sms'a.
Do: Harry Styles.
Skarbie gdzie Ty jesteś?
Po chwili dostałam sms'a bym weszła na dach budynku. No chyba go pojebało. W sukience i szpilkach mam się spinać na dach? Pokiwałam tylko głową i miałam mu już pisać odmowę gdy usłyszałam nad sobą głos Niall.
- Stella idź do niego. Liam i Lottie stoją na korytarzu pokażą ci co i jak ! - Podniosłam się z miejsca i ruszyłam do drzwi. Faktycznie Liam i Lottie stali przy schodach prowadzących na górę. Podeszłam do nich bliżej.
- Stella to dla ciebie. Wiem, że teraz pewnie mnie nie nawiedzisz ale ja to robiłam z miłości... - Lottie zaczęła płakać i się tłumaczyć. Było mi jej szkoda. Wiem do czego zdolny jest człowiek gdy się kogoś kocha. Bez uprzedzenia przytuliłam Lottie i szepnęłam jej na ucho, że się nie gniewam. Dziewczyna jeszcze bardziej się rozpłakała i przytuliła mnie do siebie. Po chwili Liam odciągnął mnie do Lottie. Złożył mi życzenia i oznajmił, że ktoś czeka na mnie na górze. Po woli skierowałam się na górę. Weszłam po schodach i przeszłam podłużnym korytarzem przed siebie. Na końcu znajdowały się otwarte drzwi. Wyszłam przez nie i zobaczyłam Stylesa stojącego na dachu a obok niego pełno świeczek i płatek róż. Zamarłam. Serio to mój Harry? On może być taki romantyczny? Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i razem ruszyliśmy w naszą stronę. Gdy się wreszcie spotkaliśmy Hazz przyciągnął mnie do siebie i złożył życzenia. Nie zdążyłam nawet za nie podziękować bo Styles wpił się w moje usta.  Całowaliśmy się tak namiętnie, że musiałam to opanować bo doszło by do czegoś innego.
- Mam dla ciebie prezent. Chodź... - Poprowadził mnie na koc, którego wcześniej nie zauważyłam .Usiedliśmy razem i nagle Harry wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę.
- Trzymaj. Mam nadzieje, że ci się prezent spodoba. - Wręczył mi kartkę i nerwowo potarł kark. Spojrzałam na nią. Był to akt własności jakieś wyspy. Spojrzałam zorientowana na Stylesa.
- Podpisz to a wyspa jest twoja!  - Odpowiedział wręczając mi długopis. Czy on właśnie kupi mi wyspę?
- Harry  nie mogę. To musiało kosztować fortunę. - Odpowiedziałam oddając kartkę Harremu.
- Nie ma rzeczy, której bym ci nie kupił. Kocham Cie i chcę żebyś była szczęśliwa. Jesteś warta każdej rzeczy - Odpowiedział i nie przyjął kartki. Spojrzałam jeszcze raz na kartkę. Na dole było miejsce na dwa podpisy. Przeskanował dokładnie kartkę i wpadłam na pomysł.
- Podpiszę, jeżeli ty zrobisz to samo... - Harry uśmiechnął  się do mnie i pokiwał twierdząco głową.
Złożyłam podpis na kartce i poddałam ją Hazzie. Styles też machnął podpis.
- Więc teraz mamy wspólna wyspę... - Powiedziałam i pocałowałam Harrego.
- Kocham Cię... - Harry oderwał się od pocałunku i czekał na moją reakcję.
- Kocham Cię Styles... - Znowu złączyłam nasze usta. 

Czytasz = Komentuj!
Jest ten długo oczekiwany rozdział 24.
Przepraszam, że tak późno ale nie miałam weny w dzień.
Dopiero jak obejrzałam 3 metry nad Niebem to powróciła.
Harry i ten jego prezent. Wow <3
Następny rozdział może ukarze się jutro. Jeżeli nic nie dodam jutro to dopiero w tygodniu lub w weekend.




1 komentarz: