niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 30.



Perspektywa Stelli.

Nastał poranek. Spojrzałam zaspanymi oczami na zegarek. Wskazywał godzinę 11:15. Mruknęłam z niezadowolenia. Muszę już wstać, jeżeli chcę zdążyć na samolot o godzinie 15:00.
Po woli wyrwałam się z objęć mojego narzeczonego i ruszyłam do łazienki. Jakoś nie mogłam w to uwierzyć, że to już dzisiaj wyjeżdżam.  Kurde! Wiem, że będę cholernie tęsknić za Harry. Nie tylko za Harrym. Bo cały zespół jest mi strasznie bliski. Tych pięciu wariatów zmieniło moje życie diametralnie.
Weszłam pod prysznic. Woda delikatnie odbywała moje ciało. A jeżeli nasza miłość z Harrym przestanie istnieć. Jeżeli Hazz znajdzie sobie kogoś innego. Zastąpi mnie jakąś cycatą blondynką? 
Potrząsnęłam głową by odgonić od siebie te chore myśli, po czym wyszłam z kabiny prysznicowej. Owinęłam swoje mokre ciało białym, miękki ręcznikiem i weszłam z powrotem do pokoju.  Wygrzebałam ze swojej walizki jakieś czarne szorty i czerwoną koszulę w kratkę. Wzięłam także świeżą bieliznę i z powrotem skierowałam się do łazienki. Rzuciłam okiem na śpiącego Hazze. Przytulałam się do poduszki z głupim uśmieszkiem na twarzy. Miałam ochotę go teraz obudzić, lecz nie miałam serca.  W łazience szybko ubrałam się w wybrane ciuchy. Wysuszałam także włosy, które potem związałam w luźnego koka. Z makijażem nie przesadzałam. Wytuszowałam lekko rzęsy i nałożyłam puder na twarz. Po porannej toalecie wyszłam pakować swoja walizkę. Nie miałam zbytniego kłopotu z pakowaniem się, bo moja walizka nigdy nie była rozpakowywana w hotelu. Wolałam mieć wszystko w swojej walizce. Nie to, co mój narzeczony, którego cichy leżały wszędzie.
Kiedy wszystko już spakowałam do walizki usiadałam na łóżku i złożyłam niewinny pocałunek na policzku mojego narzeczonego.
- Cześć …. – Mruknął i zaczął się przeciągać.
- Hej Styles! Dochodzi prawie 12:00. Chodź na śniadanie! -  Powiedziałam dalej siedząc na łóżku jak niewinny dzieciach proszący o coś swojego rodzica. Miałam dzisiaj wspaniały humor i nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że już za parę godzin znowu wrócę do Doncaster.
- Chodź tu do mnie … - Harry pociągnął mnie za rękę i takim o to sposobem leżałam na jego klacie wpatrując się w jego oczy. Harry uśmiechnął się leniwie kładąc ręce na moich pośladkach.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżała… - Grymas na jego twarzy pojawił się momentalnie, gdy wypowiedział te słowa. 
- Też nie chcę…, ale muszę. Spokojnie za parę miesięcy się spotkamy… - Odpowiedziałam i złączyłam nasze usta w nawiniętym pocałunku.
- Dobra chodź na to śniadanie! – Powiedziała Harry, kiedy w końcu odsunęliśmy się do siebie.
[…] Zjedliśmy śniadanie i czas było po woli zbierać się na lotnisko. Chłopcy oraz Lotti postanowili odprowadzić mnie na lotnisko. Zamówiliśmy dwie taksówki. W jednej jechałam Ja, Harry, Lottie oraz Niall a w drugiej jechali Louis, Liam i Zayn.  Liam i Lottie nadal się nie odzywali za to Zayn i Hazz od razu się pogodzili. Nie wiem jak oni to zrobili, ale zaraz po bójce w restauracji nie czuli do siebie urazy.  Jechaliśmy taksówka i kompletniej ciszy. Trzymałam mocno Harrego za rękę i wyglądałam za okno. Argentyna jest piękna. Każdy kraj, który odwiedziliśmy miał to coś, co mnie urzekło. 
Po paru minutach jazdy dojechaliśmy na lotnisko. Wyszłam z samochodu i wraz z Harrym, który trzymał moją walizkę ruszyliśmy przed siebie. Reszta naszych przyjaciół szła zaraz za mną. Spojrzałam na zegarek została godzina do odlotu.  Wzięłam głęboki oddech by się nie rozpłakać. Czułam jak łzy gromadzą się w kącikach moich oczu. Jakoś powtrzymałam łzy, kiedy weszliśmy do budynku.  Całą grupą skierowaliśmy się w stronę miejsca gdzie miałam przejść odprawę.  Stanęliśmy na środku i jak gdyby nigdy nic zaczęliśmy rozmowę. 
- Pasażerowie lotu do Wielkiej Brytanii proszeni są do przejścia przez odprawę. 
Śmialiśmy się i toczyliśmy zawziętą rozmowę, gdy w końcu usłyszałam, że musze ich opuścić.
-  No to Mała trzymaj się jakoś. Dzwoń do mnie, kiedy tylko będziesz chciała – Powiedział Liam i mocno mnie do siebie przytulił. Łzy znowu zaczęły zbierać się w moich oczach.
- Odsuń się Liam! – Niall odsunął Liama ode mnie. – Chodź tu do mnie. Wiesz, że bardzooo bardzo cię kocham. Nie zapominaj o nas dobrze? Odwiedzę cię kiedyś w Londynie to mi coś ugotujesz… - Niall cały czas trzymał mnie w ramionach. Kiwałam tylko głową, że rozumiem. Gdybym coś powiedziała pewnie popłakałabym się w najlepsze.  W końcu odsunęłam się od naszego blondynka.  Odwróciłam się i nagle w moje ramiona wpadła Lottie. Dziewczyna zaczęła płakać, przez co ja też już nie mogłam się powtrzymać. Nie odzywaliśmy się do siebie. Nasze milczenie było jednoznaczne z tym, co czujemy. Można nawet powiedzieć, że umiemy porozumiewać się bez słów.  Cała zapłakana odsunęłam się od Lottie i teraz przyszła kolej na Malika.
- Pamiętaj dzwon do mnie o każdej porze dnia i nocy.. W każdej sprawie … nawet po to by ze mną pogadać z nudów. Rozumiesz?! – Pokiwałam twierdząco głową. Czułam jak mocze swoimi łzami koszulkę Zayna, lecz i tak nie odsunęłam się.  Na koniec pocałowałam przelotnie chłopka w policzek i zebrałam się na jakiś uśmiech w jego stronę.
- Teraz czas na mojego Louiego! Chodź tu do mnie! – Jak głupia zaczęłam się wydzierać. Rzuciłam się w ramiona mojej małej marchewki i głupi zaczęłam się śmiać.
- Z czego się tak cieszysz? – Spytał mocno trzymając mnie w ramionach.
- Już kiedyś się tak żegnaliśmy… tyle, że to TY wyjeżdżałeś … - Powiedziałam wspominając chwilę na moim podjeździe, kiedy to Lou wyjeżdżał do X Factora.
- Zapomnij wreszcie o tamtych czas… Byłem głupi. – Powiedział i puścił mnie ze swoich ramion.
- No to teraz zostawmy tę parkę samą… - Lottie wraz z chłopakami zaczęła się oddalać machając mi na pożegnanie.  Odwróciłam się w stronę gdzie stał Harry.  Podeszłam bliżej Hazzy i wtuliłam się w jego klatę.
- Nie chcę wyjeżdżać bez ciebie… - Łzy znowu zaczęły płynąc z moich oczu jak wodospad. Mimo, że nie widziałam oczu Harrego to też czułam, że płacze.
- Zawszę będę przy tobie. – Powiedział i lekko odsunął mnie od siebie.
- A wiesz gdzie? Tutaj! – Spytał, po czym pokazał palcem na moją klatę piersiowa gdzie znajdowało się moje serce.
- Będę zawsze w twoim sercu a Ty w moim…. Na zawsze. – Ostatni raz złączył nasze usta. Było to coś pięknego. Nie wiem jak wytrzymam bez niego te 3 miesiące. Pewnie będą się ciągnąć w nieskończoność.  
- Do zobaczenia - Oderwaliśmy się od siebie i ruszyłam w kierunku odprawy. Kiedy ja przeszłam spojrzałam za siebie? Harry nadal stał ze wzrokiem wpatrzonym we mnie. Pomachałam mu, co chłopak od razu odwzajemnił.
Jazda samochodem do Londynu jest strasznie wyczerpująca.  Jadę prawie trzy godziny a czuję się jakbym jechała wieczność.  Harry zadzwonił do mnie już chyba z 15 razy pytając gdzie już jestem.
W końcu moja nawigacja oznajmiła, że zostało mi jakieś 5 minut drogi i wreszcie znajdę się w akademiku.  Ciekawe, jaka będzie moja współlokatorka? Oby nie była fanką One Direction, bo będę miała przerąbane po całości. W końcu podjechałam pod pokaźny budynek.  Kolor budynku nie zadziwiał zbytnio był on zbudowany z bordowej cegły. Wysiadałam z mojego samochodu, który dostałam od Louisa i ciągnąc za sobą moją walizkę skierowałam się do środka. W ręku trzymałam kluczę z numerem 303.  Będąc jeszcze w Doncaster spytałam się mamy czy cokolwiek wie o moje współlokatorce. Wspomniała tylko, że gdy pojechała do studia gdzie uczęszczałyśmy z Lottie na zajęcia powiedzieli tylko adres akademika i wręczyli jej kluczę.  Idąc dużymi korytarzami w końcu znalazłam się pod drzwiami mieszkania 303.  Nacisnęłam na klamkę i drzwi otworzyły się. Nie pewnie weszłam do środka.  Na środku małego salonu siedziała dziewczyna z czerwonymi włosami i szukała czegoś w walizce.
- Heej … - Powiedziałam lekko zamykając drzwi za sobą.
- Cześć!  Ty pewnie jesteś Stella. Miło mi cię poznać. Jestem Martina, ale możesz do mnie mówić Tia. – Dziewczyna szybko podbiegła do mnie i się przedstawiła. Zdziwił mnie jej akcent oraz nie typowe imię.
- Też miło mi cię poznać. Skąd pochodzisz masz dziwny akcent …
- Pochodzę z Argentyny. Przyjechałam tutaj studiować. – Dziewczyna szybko mi przerwała i zaczęła nawijać jak katarynka. Polubiłam ją od razu.
- Dopiero wracam z Argentyny...– Powiedziałam do dziewczyny, ale ta znowu mi przerwała bezczelnie.
- Wiem… - Powiedziała i skierowała się do salonu.
- Skąd wiesz? – Spytam lekko zdziwiona jej odpowiedzią. Ja osobiście nic o niej nie wiedziałam.
- Wiem o tobie więcej niż sądzisz. Jestem twoją fanką. Podziwiam ciebie i Harrego. Cieszę się, że jesteście razem.. Pasujecie do siebie. – Dziewczyna znowu zaczęła nawijać jak poparzona.  Super trafiłam na fankę One Direction, ale dobrze przynajmniej, że toleruje nasz związek.
- Tutaj jest twój pokój! – Wskazała dłonią na białe drzwi po lewej stronie salonu. Weszłyśmy do niego razem. Nie był jakoś specjalnie umeblowany, ale pustkami też nie świecił. Na środku pokoju stało duże łózko. Ściany były w kolorze morskiego błękitu a podłoga była wykonana z jasnego drewna. Pod oknem stało biurko a obok niego komoda na mojego ciuchy.
- Zaraz przy drzwiach wyjściowych jest łazienka. Mój pokój to te drugie drzwi po lewo. Salon już wiesz gdzie się znajduje a kuchnia jest po prawej, jeżeli jej nie zauważyłaś … - Dziewczyna siadła na moim łóżku i zaczęła mi się intensywnie przyglądać.
- To prawda, że Harry ci się oświadczył? – W końcu spytała przerywając niezręczną cisze.
W odpowiedzi tylko pokazałam pierścionek na moim palcu.
- Wow… zazdroszczę ci. Jest przepiękny. – Usiadałam obok czerwonowłosej dziewczyny na moim nowym łóżku. Dziewczyna zaczęła się nad czymś intensywnie zastanawiać. Pewnie myślała nad tym czy zadać mi jakieś pytanie czy lepiej nie.
- Pytaj, o co chcesz! Wiedzę, że masz na języku pełno pyta, ale boisz się ich zadać! – Powiedziałam i położyłam się na łóżku.
- Serio mogę? – Spytała a ja pokiwałam głową na znak, że może pytać.
- Jacy oni są naprawdę? – Spytała a ja na wspomnienie o ich wszystkich wygłupach uśmiechnęłam się pod nosem.
- Wiesz są jak zwykli nastolatkowie w ich wieku. Harry jest bardziej zboczony niż się wyjadę, ale jest strasznie kochany i romantyczny. Louis jak to Louis uwielbia się wygłupiać, ale uczucia to też chłopak ma. Zayn jest strasznie cichy, ale kiedy już kogoś pozna nie może pohamować się od paplania, co mu na język przyjdzie. Liam niby wszyscy twierdzą, że jest tym „ojcem”, lecz ja tam tak nie twierdze.  Niby zawsze zachowuje się na imprezach przyzwoicie, ale to tylko sprawka tego, ze nie pije.  A nasz kochany Horanek to jak chyba wszyscy wiedza największy żarłok na świecie. Uwielbia jeść i kupować jedzenie. Prawie nigdy nie dzieli się jedzeniem a jak już się podzieli to tylko z tymi, kogo na prawdę lubi.   – Dziewczyna siedziała cicho i przysłuchiwała się moim opowieścią.
- A jaki on jest? Naprawdę taki sexy jak w tv? – Spytała Martina a ja już wiedziałam po jej oczach, że Horan ma koleją adoratorkę.
- Haha… czyżby Niall miał adoratorkę? – Spytałam, na co dziewczyna zarumieniła się a jej policzki przybrały koloru jej włosów.
- Wiesz Niall jest naprawdę słodkim chłopakiem.  Wiesz, pewnie gdyby nie Harry może bym do niego zarywała. Naprawdę jest rozkoszny, ale chyba jest już zajęty. – Zaśmiałam się odpowiadając dziewczynie.  Wyciągnęłam z kieszeni telefon. Nie mogę przegapić przecież takiej okazji.

Do: Horanek.
Niall moja współlokatorka ma na ciebie ochotę.
Masz kolejną adoratorkę. xxx
Wysłałam wiadomość do Horanka a po chwili dostałam już odpowiedz.

Od: Horanek.
Serio? Czuje się zaszczycony.
Jak wygląda? Jak ma na imię?
Przeczytałam wiadomość i pokazałam ją Marinie, która siedziała na moim łóżku ciągle rumieniąc się.
- Napisałaś do Nialla? – Spytałam z panika w oczach.
- Spokojnie Tia.. Przecież jego tutaj nie ma. Horan nie jest taki. Nie wyśmieje cię. A kto wie może coś z tego wyniknie. – Puściłam jej oczko i zaczęłam odpisywać na wiadomość od Nialla.

Do: Horanek.
Ma na imię Martina. Pochodzi z Argentyny.
Jest dość niska, ale za to strasznie słodka.
Niall a co z Mią?

Od: Horanek.
Wow. Muszę ją poznać.
Mia? Wiesz jakoś pocałowaliśmy się, ale sądzę, że nie zaiskrzyło.
Kiedy mogę cię odwiedzić?

Do: Horanek.
Niall ty Deblilu!
Ostrzegałam cię przed Mią. Ona nie jest stała w związkach.
Kiedy chcesz! Adres znasz.

Od: Horanek.
Znam adres. Wiesz w przyszłym tygodniu będę w Irlandii.
Mam parę spraw do załatwienia to mogę wpaść do Londynu.
Chłopaki też pewnie cię odwiedzą.

Do: Horanek.
Dobrze Blondynku.
Będziemy czekać.
A teraz żegnam cię musze pogadać z Martiną.
Tęsknie XXX

Od: Horanek.
Tez tęsknimy tu wszyscy.
Pa xxx
Skończyłam moją jakże długą konwersację z Niallem. Tia nadal siedziała na moim łóżku i gorączkowo przyglądała się mojej osobie.
- Niall przyjedzie w przyszłym tygodniu… a wraz z nim całe One Direction! – Powiedziałam a mina mojej współlokatorki była przezabawna. Siedziała na łóżku z otwarta buzią i chyba nadal nie dowierzała, że to się dzieje na prawdę.
*
Rano wybrałyśmy się do naszej uczelni. W gabinecie wszystko nam wyjaśniona oraz powiedziano, jaki mamy plan zajęć.  Dowiedziałam się, że Tia ma takie same warunki jak ja. Studiuje tutaj tylko dzięki temu, że będzie pozwać i bawić się w modelkę.
Gdy wyszliśmy z uczelni postanowiłyśmy iść do agencji gdzie będziemy modelkami. Trzeba wreszcie się przywitać.  Wychodząc z placu uczelni zobaczyłam chłopaka.
- Dylan! – Pisnęłam i podeszłam bliżej chłopka. Ten objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
- Cześć Stell. – Powiedział prosto do mojego ucha.
- Cieszę się, że będziemy razem studiować. – Odrzekłam i odsunęłam się od Dylana.
-Ja też. Tęskniłem za Tobą! – Uśmiechnęłam się do chłopka i po chwili przypomniałam sobie, że Tia stoi za mną. Przedstawiałam Dylana i ruszyliśmy przed siebie.

Tydzień później.
Minął tydzień a ja już doskonale za klimatyzowałam się w nowym otoczeniu. Studia nie są takie złe. Chodzimy, co dziennie na wykłady razem z Tią, która stała się moją najlepszą przyjaciółką.
Właśnie wróciłyśmy z piątkowych wykładów. Dzisiaj wpadają chłopcy.  Harry rano do mnie dzwonił, że zaraz będą wylatywać.  Tia dzisiaj jest strasznie podekscytowana.  No tak jej ciacho Niall Horan przyjeżdża.
- Stella, w co ja mam się ubrać? – Spytała wybiegając ze swojego pokoju w ręku trzymając jakieś bluzki.
- Na luzie. Tia uspokój się.. Hazz zakochał się we mnie na patrząc na ciuchy! – Zaśmiałam się sprzątając salon z opakowań po chipsach i takich tam innych.  Gdy skończyłam sprzątać z pokoju wyszła Tia. Posłuchała mojej rady i założyła zwykłe czarne, rurki i koszulkę z nadrukiem „Bad”.
- Ten napis nie pasuje do tej uśmiechniętej buźki … - Powiedziałam i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Tia tylko pisnęła i z powrotem uciekła do swojego pokoju.  Podeszłam do drzwi i gdy tylko je otworzyłam wpadł przez nie Hazz i rzucił się na moje usta.
- Hola hola nie jesteście sami – Usłyszałam ten zajebisty głos Louisa.
- Cześć- Szepnął Hazz, gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Cześć – Odpowiedziałam i znowu złączyłam nasze usta.  Po paru sekundach oderwaliśmy się od siebie. Cała ekipa weszła do środka włącznie z Lottie.
- Tęskniłam za wami!- Rzuciłam się na moich przyjaciół. Nagle przypomniałam sobie o Martinie.
- Niall chcę, żebyś kogoś poznał! – Uśmiechnąłem się do niego i ciągnąc go za rękę skierowałam się do pokoju Martiny. Otworzyłam gwałtownie drzwi i wprowadziłam Nialla do środka. Tia siedziała na łóżku i trzymała laptopa na kolanach.
- Martina poznaj twoje ciacho, czyli Niall Horan we własnej osobie. – Przedstawiłam chłopka a Tia wstała z łóżka i stanęła na przeciwko mnie.
- Niall poznaj Martine twoją adoratorkę – Niall i Tia podali sobie ręce a ja gołym okiem mogłam zauważyć, ze, gdy tylko się dotknęli między nimi zaiskrzyło.
- Miło mi cię poznać Niall…- Tia nie pewnie wydobyła z siebie jakiś dźwięk.
- Jakaś ty ładna…

Czytasz = komentuj!
O boże jest i 30 rozdział czyli został nam ostatni.
ROZDZIAŁ NIE JEST SPRAWDZONY!
31 - czyli ostatni - ukaże się prawdopodobnie w weekend. 
Trzymajcie się do następnego rozdziału :*



3 komentarze: