niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 25.



Perspektywa Stelli.
Siedzimy właśnie w prywatnym samolocie chłopaków. Lecimy do Hiszpanii! Jako jedyna chyba z towarzystwa jestem jeszcze na nogach.  Siedzę na kolanach Harrego. Chłopak objął mnie w pasie i biedak usnął z wyczerpania. Zayn śpi przytulony do Liama a ten znowu śpi przytulony do Lottie. Liam i Lottie chyba są razem. Gdzie tylko widzę Lottie tam jest także Liam.  Rozejrzałam się po pokładzie samolotu Niall spał pod nogami Zayna a Louis spał oparty od drzwi od kabiny pilotów. Ciężko było tych balangowiczów wepchnąć do samolotu. Wyszliśmy z mojej imprezy nad ranem. Miałam czas tylko na prysznic i spakowani się. O godzinie 6: 00 do domu zawitał Paul z innymi ochroniarzami.
Zebraliśmy się wszyscy pod moim domem. Louis i Zayn ledwo trzymali się na nogach. Chłopaki zaszaleli. Paul zrobił im kazanie jeszcze przed lotem, ale oni puścili to koło ucha.
Gdy wchodziliśmy do samolotu Louis z Zaynem także odjebali ładne przedstawienie.  Usiedli sobie na ziemi i postanowili medytować do Boga alkoholu.  Niall także poszedł w ich ślady, ale ten żarłok modlił się by spało mu z nieba trochę Bigosu. Po szarpaniu się z ochroniarzami Zayn, Louis i Niall w końcu znaleźli się na pokładzie samolotu.  Mieliśmy zaplanowany start na godzinę, 7: 00 ale przez tych pijaków wystartowaliśmy dopiero około 8:00.  
Minęła dobra godzina odkąd wystartowaliśmy.  Jeszcze trzy i w końcu zobaczę Hiszpanię. Nigdy nie byłam tak daleko od domu. Ten rok zapamiętam na całe swoje życie.  Gdy tak patrzałam na moich śpiących przyjaciół sama zrobiłam się senna.  
Obudził mnie głos kapitana i wiercenie się Harrego.  Z zamkniętymi oczami zarzuciłam ręce na szyję Stylesa i mocje się w niego wtuliłam.  Usłyszałam śmiech moich przyjaciół i poczułam usta Harrego tuż przy moim uchu.
- Skarbie.. Zaraz będziemy lądować.  Wstawaj! – Szepnął mi na ucho Hazz nie przerywając mnie całować po szyi. Przez tego chłopka byłam już dobrze rozbudzona, ale nadal miałam zamknięte oczy.
- Jeszcze 5 minut…. – Powiedziałam zaspanym głosem nie otwierając nadal oczu.  Tak dobrze spało mi się na Harrym.
- Kochanie.. Musisz usiąść na swoim miejscu i zapiąć pasy… - Tym razem Harry już powiedział to na głos i oderwał się od mojej szyi.  Zamruczałam zrezygnowana i otworzyłam oczy.  Zeszłam z kolan Hazzy i usiadłam w swoim fotelu.  Zapięłam pasy i nagle poczułam lekkie szarpnięcie. Niall jak zwykle zaczął krzyczeć na cały samolot, że się rozbijemy.  Po chwili samolot wylądował a za drzwi wyszli kapitan i Paul z dwoma ochroniarzami.  Oznajmili, że jesteśmy już w Hiszpanii i możemy wyjść na świeże powietrz. Jako pierwsza wystartowałam do drzwi.  Kapitan otworzył je a ja poczułam przyjemne ciepłe powietrze.  Zeszłam po schodach na dół i rozejrzałam się po okolicy. Lotnisko było zaraz przy morzu.  W powietrzu było czuć ten zapach morza oraz … zapach frytek? Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Nialla pożerającego Frytki.  Skąd On znajduje tyle miejsca na jedzenie tym bardziej będąc na kacu. Ja wczoraj nie wypiłam dużo a czuje, że gdy tylko wzięłabym mały kęs jedzenia od razu bym zwymiotowała.
Nagle paczka zaczęła się żegnać ze mną i ze Stylesem. O co chodzi?  
- Tylko nie rozwalcie sypialni! – Powiedziała Lottie ściskając mnie na podżeganie.  Następnie chłopaki, Lottie i ochroniarze zniknęli wchodząc do samochodu. Ja nadal stałam nie wiedząc, o co chodzi. Harry wziął swoje walizki oraz moje i skierował się w stronę morza. Gdy przeszłam kawałek za nim zauważyłam motorówkę.  Chłopak wrzucił do niej walizki i spojrzał się na mnie wyczekując mojej reakcji.
- No, co tak stoisz skarbie?  - Spytał wyciągając w moją stronę rękę.  Splótł nasze palce razem a ja weszłam na pokład motorówki. Harry po chwili znalazł się obok mnie.
- Styles możesz mi powiedzieć, co ty do jasnej cholery odwalasz? – Spytałam wreszcie wydobywając z siebie jakikolwiek dźwięk.  Harry zaśmiał się pod nosem i podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na mojej tali i przyciągnął bliżej siebie. Oparł swoje czoło o moje i wpatrywał się bezczelnie w moje źrenice.
- Płyniemy na NASZĄ wyspę.  – Oznajmił mi lekko całując mnie w usta po chwili oderwał się ode mnie i stałą za sterem. Nim się zorientowałam płynęliśmy już w stronę małej wysepki, na której z daleka było widać przepiękny domek.
- To On? – Spytałam podchodząc bliżej i wskazując na domek na wyspie przednami. Harry pokiwał głową twierdząco i pocałował mnie w policzek nie odrywając rąk od steru.  Nie odezwałam się słowem. Odebrało mi mowę. Ja jestem współwłaścicielem tego czegoś, co jest przed nami?!
Harry zacumował motorówkę i ciągnąc mnie za rękę wyszedł na kładkę.  Stałam osłupiała wpatrując się w dom przed mną. Hazz wyciągnął walizki i ruszył do domu. Postanowił nie stać jak ostatnia idiotka i ruszyłam za nim.  Byliśmy coraz bliżej budynku a ten stawał się coraz większy. Po chwili Harry wyciągnął z kieszeni kluczyki i podał mi je mówić bym otworzyła drzwi.  Niezgrabie wsadziłam kluczyk w zamek i przekręciłam go.  Nacisnęłam klamkę i drzwi się otworzyły. Weszłam do środka i znowu zamarłam. Dom był ogromny. Harry rzucił walizki na podłogę i podszedł do mnie. Objął mnie w tali od tyłu i lekko zakołysał.
- Podoba się? – Wymruczał mi do ucha. Skinęłam głową nie mogąc wydusić z zachwytu żadnego zdania. Chłopak widząc moją minę zachichotał i oddalając się pocałował mnie.  Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz: Lottie.
S: Hallo?
L: Cześć Stell. Jesteście już na miejscu?
S: Właśnie weszliśmy do domu…
L: To dobrze. Co masz taki dziwny głos?
S: Po prostu jestem w szoku.
L:, Dlaczego?
S: Ten dom jest ogromny a do tego jestem współwłaścicielem!
L: Zazdroszczę Ci. Na wieczór wpadniemy tam do was to pogadamy.
S:, O której dokładnie?
L: Około 18.
S: Dobra. To do zobaczenia!
L: Paa Stell.
Rozłączyłam się i skierowałam się do wielkiego salonu.
Harry siedział na sofie i pisał właśnie coś na telefonie. Usiadłam obok niego i zabrałam mu telefon.
- Jesteśmy na wakacjach. Odpręż się! - Powiedziałam chowając telefon do tylnej kieszeni moich szortów.
- Masz rację! Więc co robimy? - Hazz przysunął się bliżej mojego ciała i poruszał śmiesznie brwiami.
- Idioto! Tobie tylko jedno w głowę! A przy okazji gdzie jest nasza sypialnia? - Spytałam wstając z sofy. Harry złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić po wielkim domu. W końcu znaleźliśmy się pod białymi, masywnymi drzwiami. Hazz otworzył je i przepuścił mnie pierwszą. Weszłam pewnym krokiem do pokoju a moim oczom ukazała się najlepsza na całym słońcu sypialnia.  Harry po chwili podszedł do mnie i objął mnie w tali.
- Jak podoba się? – Znowu zadał pytanie.  Odwróciłam się do niego i wpiłam namiętnie w jego usta.
- Mam wielką ochotę teraz wypróbować to łózko. – Powiedziałam uśmiechając się zachęcająco do Hazzy.
- Serio? No to na co jeszcze czekamy! – Zaśmiał się i rzucił mnie na łóżko kładąc się po chwili na moje ciało. 

 Czytasz = Komentuj!
Jest i krótki rozdział numer 25.
Jutro pewnie będę odpowiadać z Historii ale nie ja wam pisze rozdział.
Co się ze mną dzieje? Jeszcze zawale ten rok !
Co do rozdziału jest krótki ale jaki słodki.
Harry i te jego pomysły. Dodałam także linki np. do salonu.
Pisząc rozdział wpatruje się na obrazki różnych miejsc i wyobrażam sobie sytuację.
Wyczytałam taki sposób na jakimś blogu. Na prawdę działa.  A przy okazji mozecie lepiej sobie wyobrazić sytuację ;-)
Następny rozdział może ukarze się w tygodniu jak pisałam ale mogę też nie mieć a to czasu.
Więc teraz idę spać bo jutro nie ściągną mnie z łóżka. 
Bye ;* Trzymajcie się. Do następnego rozdziału :D


<3

4 komentarze:

  1. Super rozdział<3
    Hazza ty romantyku :)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww. Kocham , kocham i jeszcze raz kocham ♥____________________________________♥

    OdpowiedzUsuń
  3. *_____* /Marta

    OdpowiedzUsuń