niedziela, 20 października 2013

Rozdział 1

[…] Kiedyś myślałam, że On dla mnie nie będzie nic znaczył. Uważałam go TYLKO za przyjaciela, brata mojej przyjaciółki. Niestety moje serce samo zadecydowało. Zakochałam się w nim bez pamięci […]

Ten poranek był inny.  Wstałam z mojego ciepłego łóżka z wielkim grymasem na twarzy.

Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 7:15. Westchnęłam  po nosem.
- i znowu to samo nudne życie! – Mruknęłam i weszłam do łazienki.
Po paru minutach byłam już gotowa do szkoły. Zeszłam do kuchni i zauważyłam przypiętą karteczkę na lodówce.
Stella pojechałam do pracy.
Wrócę późno. Nie czekaj na mnie.
Miłego dnia. Mama ;)

Znowu to samo. Mama ma swoją pracę a ja cały dzień będę sama. Taki już mój los.
Gdzie mój ojciec?! Hm.. sama chciałbym to wiedzieć. Rok temu wyjechał do Stanów Zjednoczonych i już nie wrócił. Ciężko było nam się z mamą z tym pogodzić ale musimy żyć. Od tamtej pory mama cały czas pracuje. Rzadko wraca do domu a zawiązku z tym ja zajmuje się domem.
Moim jedynym skarbem na tym świecie jest Lottie. Moja ukochana przyjaciółka, siostra i sąsiadka.
Ona zawsze umie poprawić mi humor. To chyba tylko jej zawdzięczam, że jeszcze się nie załamałam.
Jutro kończę swoją edukację. Lotti niestety nie jest w moim wieku i będzie musiała nadal użerać się w tej szkole.
Zjadałam śniadanie i wyszłam z domu. Przeszłam przez ulice i skręciłam do sąsiedniego domu gdzie mieszkała Lotti. Stanęłam pod dużymi, białymi drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem.
Po chwili otworzyły się drzwi i ujrzałam mamę Lottie, Jay.
- Dzień dobry! – Przywitałam się z Jay.
- Witaj Stell. Wejdź do środka, Lotti pewnie jeszcze siedzi w łazience. – Odrzekła mi po czym zaprosiła mnie do środka.
Usiadłam sobie na sofie w dużym pokoju a już po chwili z góry zbiegła Lottie.
- Jestem gotowa! Idziemy? – Spytała zakładając na ramię swoją czarną torebkę.
- Pewnie. Chodźmy. – Odrzekłam i po chwili szłyśmy w stronę naszej szkoły.
Pogoda tego dnia była piękna. Jak na Anglię to jakiś cud.
- Jakie masz plany na wakacje? – Zadała pytanie Lotti.
- Hm… wiesz pewnie będę siedzieć w domu i leniuchować całe dnie. A czemu pytasz? – Spytałam z zaciekawieniem. Na twarzy Lotti wymalował się szczery uśmiech. W tamtym momencie wiedziałam, że te wakacje zapamiętam do końca.
- Tak pytam… bo możliwe, że mój brat przyjedzie z przyjaciółmi. Moglibyśmy trochę z nimi.. no wiesz pobalować. – Odpowiedziała a ja poczułam ukłucie w sercu. Z bratem Lotti byliśmy blisko. Wychowałam się razem z nim. Moje wspomnienia z dzieciństwa to On i Ja.
Niestety jak to mówią z przyjaźni damsko- męskiej ktoś zawsze wychodzi z raną w sercu.
Tak było ze mną. Gdy tak przyjaźniliśmy się w pewnym momencie zaczęłam do niego coś czuć.
Zakochałam się w nim. Przez wiele miesięcy nie byłam w stanie mu tego wyznać. A gdy już zebrałam się na odwagę i wyznałam mu miłość on poszedł do tego X- factora.
Wtedy zaczęły się koncerty, wywiady itd. Zapomniał o mnie. Zapomniał o moich uczuciach.
Przysięgłam sobie, że nawet gdyby wrócił i prosił mnie o wybaczenie ja go odtrącę. Tak jak on odtrącił mnie.
- Stella! Hallo! Słyszysz mnie!? – Lotti zaczęła machać mi rękoma przed oczami i krzyczeć.
- Taak.. Słyszę cię – Odrzekłam i wymijając Lotti ruszyłam przed siebie. Niestety dziewczyna złapała mnie za rękę i zmusiłabym zatrzymała się.
- Stell co jest? Czemu tak zareagowałaś gdy powiedziałam o Louisie? – Zadała pytanie, a ja tylko zwiesiłam głowę i spojrzałam na moje czarne, brudne trampki.
- Wiem, że między wami coś było ale myślałam, że sobie odpuściłaś… - Powiedziała Lotti łapiąc mnie za rękę.
- Bo odpuściłam...- Powiedziałam i podniosłam wzrok na moją przyjaciółkę. Lotti patrzała się na mnie z niedowierzaniem. Wiele razy mówiłam jej, że nic nie czuje do Louis ale ona jak zwykle miała inne zdanie.
- Dobra daj spokój! Chodź idziemy bo spóźnimy się na ostatni dzień lekcji.- Zaśmiałam się i ruszyłyśmy do szkoły.
Miałam dzisiaj lekcję do godziny 15. Każda lekcja ciągnęła się nie wyobrażalnie długo.
Gdy nastała ostatnia lekcja odetchnęłam z ulgą. Jeszcze tylko jedna godzina i do domu.
Usiadłam w ławce z Vicki. Kolegowałam się z nią. Ta dziewczyna miała naprawdę wspaniałe poczucie humoru. Każda lekcją z nią w ławce kończyła się napadem śmiechu.
Dzisiaj postanowiliśmy pisać do siebie na kartce.
V:  Widziałaś Dylana. Ja chyba się zabujałam.
S: Haha… Vicki widzę jak na niego patrzysz. Rozbierasz go wzrokiem.
V: On jest idealny… Takie ciacha to tylko raz na milion się zdarzają…
S: Oj nasza biedna Vicki się zakochała…
V: To nie jest śmieszne… Dziewczyno wiesz, że już nie będziemy siedzieć razem w ławce..
L
S: No niestety… Ale chyba będziemy do siebie dzwonić? A i będziemy się spotykać na zajęciach pozowania? Będziesz chodzić? Bo ostatnio wiesz jakoś nie przychodziłaś?
V: Będę… No chyba, że jakaś impre
W tamtym momencie nauczycielka zabrała nam kartkę. Vicki prosiła, chciała ją odzyskać. Bała się , ze to co pisała o Dylanie zostanie odczytane na glos.
Nie myliła się Nauczycielka zaczęła czytać. A klasa śmiała się w niebo głosy.
Po całkowitym skompromitowaniu Vicki nauczycielka wyszła z klasy wraz ze źle czującą się uczennicą. Miałyśmy teraz czas dla siebie.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Wyciągnęłam z piórnika markier i weszłam pod stolik.
Vicki po chwili domyśliła się jaki mam zamiar i dołączyła do mnie. Spojrzała na blat stolika.
Był popisany różnymi imionami ale mi w oczach utkwiło jedno imię. Louis!
Chłopak chodził tutaj do szkoły i najwyraźniej siedziałam w tej samej ławce co on.
Nadal pamiętam jak on kończył szkołę. Wtedy ja dopiero zaczynałam tutaj naukę.
Koło imienia Louisa było coś napisane. Za żadne skarby nie mogłam odczytać co tam pisze.
Zrobiłam zdjęcie i do końca lekcji próbowałam to odszyfrować. Niestety na marne.
Dzwonek zadzwonił a ja udałam się do domu. Wracałam sama gdyż Lotti wyszła wcześniej.
Przechadzałam się uliczkami
Doncaster. Lubiłam takie samotne spacery i uwielbiałam to miasto. Ono miało w sobie to coś. To co cały czas sprawiało, że kochałam to miasto.
Jakoś za bardzo nie miałam ochoty wracać teraz do domu. Tym bardziej, że miałam siedzieć tam sama. Przechadzałam się uliczkami mojego kochanego miasta i nawet nie zorientowałam się, że zrobiło się ciemno.
Wróciłam do domu. Nadal nikogo nie było. Rzuciłam torbę w kont i usiadłam wygodnie na fotelu. Włączyłam telewizor i pech chciał trafiłam właśnie na wywiad zespołu One Direction.
Reporter: No to więc mówicie, że jedziecie na wakacje? Tylko gdzie?
Liam: Mamy zamiar odwiedzić teraz rodzinne miasto Louisa.
Louisa: Taak to jest moje marzenie… Chciałbym się teraz tam zjawić i jak gdyby nigdy nic przejść się po ulicach Doncaster.
Reporter: Słyszeliśmy, że byliście już w Irlandii w rodzinnym mieście Nialla..
Zayn: Tak byliśmy… Teraz mamy taki czas odwiedzin starych miejsc.
Harry: Tęsknimy za naszymi domami…
Reporter: Wiedzę, że to trudne. Byliście jeszcze gdzieś?
Niall: Odwiedziliśmy już dom rodzinny mój, Zayna, Liama, Harrego…
Reporter: Czyli Doncaster zostawiliście na sam koniec. Tak przypadkowo czy macie jakiś powód.
Zayn: Haha Można powiedzieć, że Louis ma. Podobno tęskni za jakąś dziewczyną.
Niall: Tak … podobno nie widział jej od naszego występu w X- factorze…
Reporter: Czyli Lou ma jakoś starą miłość.
Liam: Stara miłość nie rdzewieje…
Reporter: Tak masz rację Liam. Mam jeszcze jedno pytanie. Kiedy zaczyna się wasza trasa.
Wiemy, że teraz macie ten upragniony miesiąc wolnego a potem praca.
Harry: Dokładnie to mamy jeszcze tylko 2 tygodnie i ruszamy w świat.
Louis: Taak najpierw Australia i Europa i kończymy w UK.
Reporter: Ile będzie trwać ta trasa? Jak mi wiadomo będzie krótka…
Liam: Będzie trwać aż 3 miesiące…
Zayn: Całe 3 miesiące z tymi pajacami..
Reporter: Dobrze kończmy. Chcielibyście kogoś pozdrowić?
Harry: Jasnee. Pozdrawiam cała moja ukochaną rodzinkę oraz moje fanki.
Zayn: Tak pozdrowienia dla naszych fanów.
Niall: Ja bardzo bym chciał pozdrowić… Lou jak ona miała na imię..?
Loui: Kto?
Niall: No ta twoja jakaś z Doncaster?
Liam: To korzystając z okazji ja chcę pozdrowić moją dziewczynę Danielle i oczywiści wszystkich naszych fanów i rodzinkę.
Niall: No to ja bym chciał pozdrowić fanów, fanki rodzinę i …
Louis: Ja chcę pozdrowić moją rodzinkę … siostry a przed wszystkim moją przyjaciółkę Stell.
W tamtym momencie. Gdy tylko usłyszałam moje imię, wyłączyłam telewizor i wpatrywałam się w ekran.
- Muszę zadzwonić do Lotti. – Pomyślałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
Wybrałam numer do Lotti i zaczęłam dzwonić. Po paru sygnałach dziewczyna odebrała.
S: Cześć… mam problem i chcę z kimś pogadać…
L: Okey … zaraz będę…
Rozłączyłam się i ponownie usiadłam na sofie. Po 10 minutach do domu wbiegła Lotti.
Spojrzała na mnie i momentalnie usiadła koło mnie ze zmartwioną miną.
- Co się stało? – Spytała łapiąc mnie za rękę.
- Oglądałam wywiad… - Odrzekłam i wskazałam ręką na telewizor.
- Jaki wywiad? O czym to dziewczyno mówisz? – Spytała Lotti z podniesionym głosem.
- One Direction… mówili o Doncaster… i o mnie – To ostanie słowa powiedziałam prawie nie słyszalnie ale dziewczyna się domyśliła już po nazwie naszego miasta.
- Też go oglądałam… Stell nie waż mi się teraz powiedzieć, że nadal do niego coś czujesz ?!
Wiem, że to mój brat… i powinnam go wspierać, ale zachował się jak dupek. Najpierw ciebie w sobie rozkochał a potem nie odzywał się. Mam pomysł jeżeli go tylko zobaczysz udaj, że go nie pamiętasz i już nie dążysz takim samym szacunkiem co kiedyś! Rozumiesz?! – Lotti mimo , że miała dopiero 14 lat doskonale zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji.
Pogadałyśmy jeszcze trochę i po chwili Lotti musiała już uciekać do siebie. Odprowadziłam ją do drzwi i spoglądając przed siebie złapałam oddech i spytałam.
- Kiedy przyjeżdżają?
- Jutro… - Powiedziała i uśmiechnęła się do chcą pokazać , że wszystko będzie okay.
- Idziemy jutro rani na zakupy po zakończeniu szkoły?!  - Spytała już coraz bardziej oddalając się od mojego domu.
- Jasne bądź jutro rano u mnie około 9 ! – Krzyknęłam i zamknęłam drzwi.
*
Rano obudził mnie mój telefon. Nie spoglądając na wyświetlacz odebrałam.
S: Hallo…
V: Cześć tu Vicki. O której będziesz w szkole?
S: Około 9:30…
V: Czekać na ciebie?
S: Czekaj pod szkołą…
V: Spoczko a pójdziemy gdzieś po zakończeniu. Wiesz ty, ja i paru przystojniaków.
S: Czyli kto? Dylan i …
V: Tak i jeszcze no wiesz… Jacke.
S: że co … to ja nie idę…
V: No weź…
S: Dziewczyno on do mnie zarywa…
V: A ty zarywasz do niego. Nie okłamujmy się.
S: Dobra ja kończę. Widzimy się w szkole …
V: Paa..
Rozłączyłam się i szybkim krokiem weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w naszykowane wcześniej ciuchy. Dzisiaj postanowiłam trochę zaszaleć. Założyłam  czarne szpilki i krótką spodniczkę. Zrobiłam makijaż i podkręciłam lekko włosy.
Efekty był zniewalający. Zrobiłam sobie jeszcze tylko śniadanie i wyszłam przed dom.
Stanęłam pod domem Lotti a dziewczyna po chwili wybiegła jak burza.
- Wow! Dziewczyno śliczne wyglądasz… - Powiedziała Lotti, wytrzeszczając oczy.
- Nie przesadzaj już! Chodź bo się spóźnimy! – Oznajmiłam i ruszyłyśmy przed siebie.
Po paru minutach drogi stanęłyśmy pod szkoła. Bez trudu odnalazłam w tłumie Vicki i weszłyśmy do środka. Przywitaliśmy się z Dylanem i Jackiem, którzy gdy tylko zobaczyli mnie i Vicki podbiegli do nas. Usiedliśmy sobie we trzy obok siebie a chłopcy za nami.
Uroczystość się rozpoczęła i po 40 minutach było już po wszystkim.
Poszliśmy w piątkę do pobliskiej Pizzeri. Usiadłam  koło Lotti i Jacke. Atmosfera była dziwna.
Vicki cały czas gadała coś do Dylana a on jak zaczarowany wpatrywał się we mnie. Dziewczyna to zauważyła i posłała mi dziwne spojrzenie. By jakoś uciec od tej sytuacji wyciągnęłam telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam  2 nieodebrane połączenia od nieznanego numeru.
Chciałam wiedzieć kto to dzwonił ale jak to ja nie miałam odwagi odzwonić na ten numer.
Jakoś wytrzymałam towarzystwo tych chłopaków. Pożegnam się z Vicki, która była na mnie wścieła nawet nie wiem za co. Chłopcy tak samo pożegnali się z nami i razem z Lotti ruszyłyśmy do domu.
Szliśmy ulicą, byłyśmy już w połowie drogi gdy poczułam jak ktoś podbiega do mnie łapie mnie za rękę. Odwróciłam się i ujrzałam Dylana.
- Co ty tu robisz? – Spytałam.
- Mogę cię odprowadzić? – Odpowiedział pytaniem na pytanie uśmiechając się szeroko.
- Jasnee czemu by nie.. – Odrzekłam i ruszyliśmy przed siebie.
Lotti cały czas posyłała mi znaczące  sygnał. Miało to oznaczać, że Dylan się albo gapi albo próbuje złapać mnie za rękę. Jednak cały czas się od niego odsuwałam.
Dziękowałam Bogu, gdy zobaczyłam swój dom.
- To ja już pójdę będę jak coś u siebie! – Odrzekła Lotti i udała się do domu.
Stanęłam na przeciwko Dylana a on uśmiechnął się do mnie.
- To więc ja już będę spadać na razie! – Odrzekłam i już miałam wchodzić do domu Lotti gdy Dylan krzyknął.
- Może dasz się jutro wyciągnąć na kawę?
-Może! – Odrzekłam i szybkim krokiem weszłam do domu Lotti.
Miałam już dosyć tego Dylana i Jacke. Przez jakieś 2 lata nie dają mi spokoju. Cały czas próbują się ze mną umówić.
Zamknęłam drzwi i udałam się przed siebie krzycząc imię mojej przyjaciółki.
- Jestem w gościnnym – Usłyszałam głos Lotti. Ściągnęłam tylko kurtkę z siebie i udałam się do Lotti.
- Lotti pozbyłam się Dylana… wiesz, że on chce się ze mną umówić… - Powiedziałam wchodząc do pokoju. To co zobaczyłam pocięło mi nogi.
- Cześć Stell … - Usłyszałam głos Louisa. Tak Louisa Tomlinsona. Stał w pokoju wpatrując się w moją osobę. Za nim na kanapie siedzieli jeszcze czterej chłopcy, którzy gdy tylko mnie zobaczyli szczerzyli się jak głupi do serca. Lotti za to stała koło kominka i przyglądała się uważnie tej sytuacji.
Tyle czekałam by zobaczyć Louisa a teraz boje się go. Boję się odezwać.
Stałam nie ruchomo a sytuacja stawała się coraz bardziej krępująca. Po chwili Lotti podeszła do mnie i dźgnęła mnie łokciem.
- Heej. – Powiedziałam prawie niesłyszalnie i zwiesiłam głowę.
- Hej my jeszcze się nie znamy.. Jestem Liam. Liam Payne. – Usłyszałam nagle glos chłopaka a po chwili otaczana byłam czwórką przystojniaków.
- Ja jestem Naill .. to znaczy Nell… Nill Hor…– Jąkał się blondynek o niebieskich jak morze oczach.
Spojrzałam na niego. Chłopak wydawał się strasznie zawstydzony.
- Jesteś Niall Horan! – Odpowiedziałam mu i przytuliłam się do niego.  Chłopak zdziwił się ogromnie ale odwzajemnił uścisk.
- Hola Hola… Blondasku nie zapominasz się czaszami? – Krzyknął Louis i odciągnął Blondynka.
Uśmiechnęłam się szeroko ale uśmiech zaraz szedł mi z twarzy bo przed moją twarzą centralnie stał Lou.  Rozłożył ręce w celu chęci uściskania mnie.
- Starego przyjaciela już nie uściskasz? – Spytał pokazując swoje idealnie białe ząbki.
Uggg… Jak ja nie nawiedzę tego uśmiechu. To właśnie ten sam uśmiech śnił mi się co noc.
W tym uśmiechu zakochałam się jakieś 5 lata temu.


Louis zbliżył się mnie a ja wtuliłam się w chłopka jak gdyby nigdy nic.
- Tęskniłem… - Szepnął mi na ucho. Już miałam coś mu na to odpowiedzieć lecz
usłyszałam charakterystyczne kaszlnięcie. Oderwałam się od Louisa błyskawicznie a chłopak nagle powiedział.
- Tych debili jeszcze nie znasz. To jest Harry a to Zayn – Wskazał na chłopców.
Ten lokowaty podszedł od razu do mnie i przytulił do siebie.
- Jestem Harry. Harry Styles piękna… - Szepną mi a ja momentalnie się od niego oderwałam i spojrzałam ze zdziwieniem na chłopka. Hazz tylko zdążył puścić mi oczko i zaraz został odepchnięty przez wysokiego bruneta o czekoladowych oczach.
- Jestem Zayn Malik – Przywitał się i przytulił do mnie.
Stwierdzam iż lubią się chyba bardzo tulić. Usiadłam sobie na kanapie a obok mnie chłopcy pozajmowali miejsca. W pokoju panowała cisza dopiero po krótkiej chwili Lotti przełamała ciszę.
- To umówiłaś się z Dylanem? – Zadała to niezręczne pytanie a chłopcy od razu spojrzeli na mnie wyczekując na odpowiedz. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Coś w głowie podpowiadało mi bym zrobiła na złość Louisowi i powiedziała, że jutro idę z Dylanem na kawę.
- Chyba! Zaprosił mnie na kawę… - Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Co to za jeden?! – Spytał Louis wstając z kanapy.
- Lou pamiętasz Dylana
Walkera… mieszka nie daleko.. Grał z tobą w piłkę nożną..- Lotti poinformowała chłopaka a ten próbował sobie przypomnieć.
- Aaa… pamiętam. To ten cienias, przez którego przegraliśmy mecz! – Odpowiedział i zaśmiał się cynicznie.
- Jak to przegraliście? – Spytał Liam z uśmiechem.
Louis tłumaczył chłopakom jak to było z tym meczem a ja z Lotti udałam się do kuchni.
Usiadłam na blacie kuchennym a dziewczyna nalewała nam soku do szklanki.
- Wiesz, że Louis chyba do ciebie… - Zaczęła dziewczyna podając mi szklankę.
- Daj spokój… On już dla mnie nic nie znaczy! – Zaprzeczyłam i napiłam się soku.
- Ale z Dylanem to na serio… a co na to Vicki? – Spytała znowu Lotti. Ona była bardziej ciekawska ode mnie.  Postawiłam szklane na blacie i wzięłam głęboki oddech.
- Pytał się czy pójdę jutro na kawę…Spokojnie przecież z nim nie będę to tylko jedna kawa…- Zaśmiałam się ironicznie a po chwili dziewczyna udała się do łazienki i zostawiła mnie samą w kuchni. Poczułam ochotę na jakieś ciasteczka i zaczęłam grzebać po szafkach.
Nagle poczułam jak ktoś jest za mną. Odwróciłam się momentalnie i zobaczyłam Harrego.
- Co ty tu robisz do jasnej cholery! Chcesz bym zawału dostała? – Krzyknęłam na chłopaka i złapałam się za serce. Hazz tylko jeszcze szerzej się do mnie uśmiechnął.
- Czego chcesz?! – Spytałam znowu.
- Chcę, żebyś się ze mną umówiła! – Odpowiedział tak naturalnie. Z przekonaniem, że się zgodzę.
- Śmieszny chłopczyku jesteś… Możesz pomarzyć! Wybuchłam śmiechem a chłopak złapał mnie za nadgarstki.
- Umówisz się z mną… Tak czy siak… Wystarczy 5 dni a ty nie będziesz się mogła oderwać ode mnie! – Uśmiech Hazzie nie schodził z twarzy. Mówił to z takim przekonaniem, że bałam się, że to będzie prawda.
- Hazzuś  popatrz mi na usta. N-I-E  U-M-Ó-W-I-E  S-I-Ę  Z  T-O-B-Ą! – Powiedziałam i wyrwałam się z uścisku chłopaka. Wychodząc z kuchni usłyszałam : 5 dni.

Czytasz= Komentuj 
Jest i pierwszy rozdział drugiego opowiadania.


Co do pierwszej opowieści .Napisze coś niedługo!
Za błędy przepraszam!
Jutro dodam drugi rozdział.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz