niedziela, 20 października 2013

Rozdział 2.

Usiadłam sobie koło chłopaków, którzy oglądali jakiś idiotyczny program.
Byłam wykończona wszystkim, a do tego cały dzień nosiłam szpilki co doprowadzało mnie po woli do szaleństwa.
- Stell opowiedz może nam coś o sobie? – Zaczął Zayn przy którym właśnie siedziałam.
- No co ja mam mogę o sobie powiedzieć. Nazywam się Stella Richardson. Dzisiaj skończyłam edukację i wybieram się teraz na studia. Mieszkam po sąsiedzku… no i chyba jak wiecie od Louisa jestem jego STARĄ przyjaciółką.- Specjalnie podkreśliłam to ostatnie słowo. Chciałam jakoś dać do zrozumienia Louisowi, że mnie zranił lecz on tylko się uśmiechnął i zaczął opowiadać o naszym przygodach w dzieciństwie.
- Taa.. A pamiętasz jak chciałem umówić się z tą… no… Carter.. Roksaną Carter, a ty powiedziałaś , że to zwykła szmata i czujesz się zazdrosna. – Wspominał Louis a ja czułam, że zaraz się popłaczę. On tak po prostu wspominał.
- Pamiętam. Wiecie co ja to będę uciekać do siebie. Wiecie szpilki i te sprawy. Nogi mnie bolą. – Odrzekłam i ruszyłam w stronę korytarza. Ubrałam kurtkę a każdy zbieg się na korytarz. Stali i wpatrywali się we mnie.
- Dobra to do zobaczenia! – Powiedziałam wychodząc z domu. Usłyszałam tylko pożegnania chłopców i oczywiście tekst Harrego: Skarbie 5 dni.

Weszłam do domu. Mamy nadal nie było. Przeklęłam pod nosem i ruszyłam do swojego pokoju.
Mój pokój był po stronie podwórka rodziny Tomlison a moje okno centralnie znajdowało się przy oknie Louisa. Kiedyś uwielbialiśmy siedzieć i drzeć się do siebie nawzajem.
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. W domu Tomlinson światło świeciło się tylko na dole. Pokój Louisa spowijała ciemność. Oparłam głowę o zimne okno i wyciągnęłam telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz miałam dwie nowe wiadomości.

Od: Dylan.
To mogę liczyć na tę jutrzejszą kawę? ;)

Od: Lottie <3
Wpadniesz jutro rano? Miałyśmy wgl. dzisiaj iść na zakupy.
To wszystko przez tych palantów.
A i mam pytanie mogę u ciebie nocować?
Boję się o swoje życie!

Odpisałam na sms’y i po chwili Lottie była już w moim pokoju. Wyszłyśmy na balkon w samych koszulkach i zaczęłyśmy gadać.
- Ja to nie rozumiem jednak mojego brata… - Zaczęła Lotti i spojrzała w niebo. Dzisiejsza noc była przepiękna.
- Patrz… niby mówi, że jesteście TYLKO przyjaciółmi, a gdy tylko cię widzi ślini się jak jakiś napalony zboczeniec. – Zaśmiała się Lotti a ja spojrzałam na nią z dziwną miną.
- Lotti mi też nie łatwo przychodzi na niego patrzeć, czy z nim przebywać ale już się ze wszystkim pogodziłam i jest dobrze.- Odrzekłam dziewczynie.
Około północy obudziłam się gdyż ktoś rzucał kamykami w okno. Lotti miała bardzo głęboki sen i wcale ją to nie ruszało. Podeszłam do okna i ujrzałam Louisa, Harrego i Zayna pod moim oknem.
Louis tylko pokazał mi palcem bym zeszła na dół.
Zbiegłam schodami w dół i wyszłam tylnymi drzwiami do ogrodu.
- Czego chcecie nawet się wyspać człowiekowi nie dacie! – Krzyknęłam ze zdenerwowaniem, podchodzą bliżej chłopców.
- Wiesz nie możemy spać i się nudzimy! – Odpowiedział Louis.
- Chodźcie napijemy się czegoś…- Dałam pomysł i weszliśmy do kuchni. Chłopcy od razu usiedli wygodnie na krzesłach i przyglądali się moje osobie. Wyciągnęłam z szafki cztery kubki i zrobiłam kakao.
- Nie chcę nic mówić ale masz ładną bieliznę… - Zaśmiał się Harry.
Po chwili zorientowałam się, że mam na sobie tylko koszulkę, która ledwo sięga mi do ud.
- Zboczeńcy! – Odezwałam się i usiadłam naprzeciwko tych trzech pajaców.
- Od kiedy to moja Stella stała się taka dorosła, że nosi tak wyzywającą bieliznę? – Spytał Louis dziwnie poruszając brwiami. W tamtym momencie zaczęłam się rumienić.
- Wiesz Lou może wtedy gdy ty mnie zostawiłeś i nie odzywałeś się przez 3 lata. – Nawet nie wiem jakim cudem to wydostało się przez moje usta. Nie chciałam tego powiedzieć ale ja zawsze muszę palnąć jakąś głupotę.
- Uhuhu czuje, że będzie ostro. Macie może popcorn? – Zaśmiał się Zayn a ja od razu posłałam mu onieśmielając spojrzenie.
- Stell może się przejdziemy i porozmawiamy w cztery oczy? – Spytał Louis. Zgodziłam się i po chwili ubrana już wyszłam wraz z Louisem na spacer.
Nie zwracaliśmy uwagi, która godzina po prostu znowu mogłam czuć jego obecność.
Przechadzaliśmy się uliczkami Doncaster i wspominaliśmy stare czasy.
Usiedliśmy na pobliskiej ławce i Louis zaczął trudny temat.
- Stell wiem , że zachowałem się jak dupek wyjeżdżając i zostawiając cię tu samą… - Widziałam, że dla Louisa to trudny temat.
- Louis wiesz jak ja cierpiałam… - W tamtym momencie poczułam łzy na moim policzku. Zawsze tak było rozklejałam się w najmniej oczekiwanej chwili.
- Nie płacz… tak jestem cholernym, nieodpowiedzialnym dupkiem. Rozkochałem cię w sobie a potem jak gdyby nigdy nic nawet nie zadzwoniłem… Żałuje tego Stell… Popsułem naszą przyjaźń ale chce cię prosić byś dała mi szanse,  a ja odbuduje to co kiedyś było. Znowu będziemy się świetnie bawić. Tylko daj mi szanse i zapomnijmy o przeszłości bądźmy nadal dobrymi przyjaciółmi - Zgodziłam się. Nie chciałam by Louis cierpiał a to chyba najbardziej na świecie go ucieszyło.
Spojrzałam na zegarek właśnie wybiła 12 w nocy.
- Chodź wracamy! – Powiedziałam wstając z ławki. Nagle zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam wiadomość.

Od: Nieznany numer.
Jeszcze skarbie 4 dni. ;*

- Louis mam pytanie.
- No jakie?  - Spytał Lou.
- Skąd do jasnej cholery Harry ma mój numer telefonu? – Tym razem krzyknęłam i pokazałam wiadomość od Hazzy.
- Na mnie nie pacz… to pewnie Lotti… - Louis podniósł ręce w obronnym geście i ruszył przed siebie.
*
Otworzyłam oczy i ujrzałam Lotti śpiąca koło mnie na łóżku. Ta dziewczyna jest niewiarygodna. Spała więcej godzin ode mnie a jeszcze się nie obudziła.
Wstałam  po cichu z łóżka i ruszyłam w kierunku kuchni. Zaczęłam szykować śniadanie gdy ktoś wszedł do domu.
- Stell wróciłam!- Krzyknęła mama i przyszła się przywitać.
Pogadałam sobie z nią o tym, że Lou wrócił i że poznałam cały jego zespól. Potem mama poszła do siebie spać a ja dalej szykowałam śniadanie. Uszykowałam gofry z bitą śmietana i duża ilością owoców i Nuttelli.
Gdy tylko skończyłam Lottie jak na zawołanie znalazła się w kuchni.
- Jak ja lubię wstać rano i widzieć , że czeka na mnie pyszne śniadanie – Powiedziała Lottie zwiewając i wyciągając się.
- Trzymaj i wcinaj! – Zaśmiałam się i podając talerz Lottie usiadłam naprzeciwko niej.
- To co dziś robimy? – Spytała nagle dziewczyna.
- Hm.. no miałyśmy iść na zakupy… ale dzisiaj nie ma jakoś ochoty. – Odpowiedziałam i zaczęłam wcinać gofry.
- To może jakiś grill i impreza u nas przy basenie. Wiesz ty, ja i chłopcy – Dała pomysł Lotti a mi jak na zawołanie uśmiech pojawił się na twarzy.
- Ale wiesz miałam iść z Dylanem na kawę… - Odrzekłam dziewczynie.
- Mam pomysł weź Dylana, Vicki, Jacka i przyjdzie do nas. Louis kiedyś kolegował się z tymi debilami – Zaśmiała się. Zjadłyśmy śniadanie i zaczęłam szykować się na tą NIBY randkę.
Weszłyśmy do mojego pokoju i zaczęło się wybieranie ciuchów.
Lottie cały czas namawiała mnie na jakieś wyzywające koszulki, sukienki i spódnice ale ja wybrałam zwykle rurki i koszulkę. Około godziny 13 byłam już odpicowana. Wzięłam telefon i napisałam sms’a.

Do: Dylan.
Jestem gotowa!
O której będziesz?

Napisałam sms’a i już po chwili dostałam odpowiedz.

Od: Dylan.
Będę u ciebie za 30 minut!

Włożyłam telefon do torebki i wraz z Lottie poszłyśmy zobaczyć co u chłopaków.
Lewo przekroczyłyśmy prób a chłopcy już zaczęli się bić.
- Co się stało? – Krzyknęłam widząc Nialla siedzącego na Harrym i bijącego w twarz.
- On zjadł moje kanapki! – Krzyczał Niall ze łzami w oczach.
Spojrzałam się na Lottie a ta nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
- Zrób coś!- Powiedziałam ale dziewczyna ulotniła się do kuchni.
Jak zawsze ja muszę wszystko robić. Podeszłam do Nialla i szepnęłam mu na ucho.
- Chodź zrobię ci coś lepszego na śniadanie.
Chłopak spojrzał się na mnie i z uśmiechem na twarzy wstał z Harrego. Wzięłam Nialla za rękę i ruszyliśmy do kuchni.
- To co dostane? – Spytał Niall i usiadł na blacie kuchennym.
- A co byś chciał? – Spytałam zaglądając do lodówki.
- Powiedzmy, że zaufam tobie!- Zaśmiał się Niall a ja zaczęłam coś tworzyć.
Zaczęłam tworzyć coś a Niall uważne przyglądał mi się.
Po chwili danie zostało zrobione. Podałam je blondynkowi i z uśmiechem przyglądałam się jak konsumuje posiłek.
- To jest przepyszne! – Krzyknął Niall i podbiegł do mnie.  Podniósł mnie do góry i zaczął kręcić do około.
Po chwili do kuchni wbiegł Louis z Harrym. Spojrzeli się na nas z wielkim zdziwieniem.
- Co tu się dzieje? – Spytał Louis a Niall mnie postawił na ziemi.
- Ona jest po prostu najlepsza! – Krzyknął Niall a ja zaczęłam się rumienić.
- Dobra nie wnikam. – Zaśmiał się Lou i wyszedł z kuchni. Usiadłam sobie na balacie i po chwili podszedł do mnie Harry.
- Pamiętaj 4 dni… i jesteś moja. – Powiedział Hazz i chytrym uśmieszkiem.
- Harry kochanie NIGDY nie będę twoja… - Odrzekłam i nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam jedną wiadomość.

Od: Dylan.
Jestem pod twoim domem.
Mam wejść czy czekać po domem?

Do: Dylan.
Ja jestem u Lottie.
Przyjdź do nas!

Odpisałam chłopakowi i wybiegłam na korytarz.
- LOTTIE! – Krzyknęłam  na cały dom. Po chwili dziewczyna wybiegła z pokoju i zjawiła się koło mnie.
- CO SIĘ TAK DRZESZ? – Krzyknęła Lottie stojąc koło mnie.
- On tu zaraz będzie. Dylan tu idzie…. – Powiedziałam jednym tchem i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Lottie szybkim krokiem je otworzyła i do domu wszedł Dylan. Louis i reszta także się zjawili.
- Cześć Dylan. – Przywitałam się z chłopakiem i dałam mu całusa w policzek.
Chłopak uśmiechnął się szeroko i po chwili zauważył Louisa i resztę. Podszedł do niego a Louis zacisnął pieści ze zdenerwowania.
- Kupe lat stary. – Powiedział Dylan i podał rękę Louisowi.
- Siema cioto… - Odrzekł Louis z powagą. Dylan spojrzał się na niego i gdybym nie weszła między nich pewnie teraz zaczęli by się bić.
- Dobra nie wiem o co jesteście na siebie tacy wściekli ale ogarnąć dupy! – Krzyknęła Lottie.
- Niech on się najpierw ogarnie… - Powiedział Louis.
- Haha dalej boli cię to, że wtedy ja zostałem najlepszym zawodnikiem co?  - Zaśmiał się Dylan.
Louis zrobił się czerwony ze złości nic nie odpowiedział tylko jeszcze bardziej zacisnął pięści.
- Dobra dosyć tego! Chodź Dylan spadamy!- Skończyłam wreszcie to i wyszliśmy z Dylanem z domu.
*
Perspektywa Louisa.

Patrzałem jak Stella wychodzi z tym pojebem i coś wtedy we mnie się obudziło. Zazdrość.
Bez słowa poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Po chwili do pokoju wparowali chłopcy i Lottie.
- Powiedz im. – Powiedziała dziewczyna i wyszła. Chłopcy usiedli przy mnie na łóżku i wyczekiwali mojej opowieści.
- Co? – Krzyknąłem.
- Chcemy wiedzieć! – Zaczął Liam.
- Tak chcemy wiedzieć czemu tak nie lubisz tego chłopka i co kiedyś łączyło cię ze Stelllą… - Powiedział Zayn.
- Dobra więc słuchajcie! Gdy miałem 18 lat graliśmy w jakimś klubie w nogę.  Rywalizowałem z Dylanem.
Byliśmy jednymi z najlepszych. Przez ten klub znienawidziliśmy się. Kiedyś byliśmy po prostu najlepszymi kumplami. Pewnego dnia odbył się mecz. Musieliśmy wygrać by przejść dalej.
Graliśmy ten mecz i nagle wyskoczyła czysta akcja. Dylan biegł z piłką a ja po drugiej stronie. Niestety nie chciał mi podać i straciliśmy szansę.
Gdyby mi wtedy podał pewnie byłby gol, ale nie on wolał stracić ta piłkę tylko po to bym ja nie miał okazji.
Po meczu trochę wiecie posprzeczaliśmy się i pobiliśmy a do tego Dylan został najlepszym zawodnikiem tego meczu.  A co do Stell to długa historia… - Powiedziałem ale chłopcy nie dali za wygraną wiec kontynuowałem.
- Dobraa więc jak wiecie Stell to moja przyjaciółka od najmłodszych lat. Właśnie kiedy zaczęło się to całe rywalizowanie w meczach ona wyznała mi miłość. Nie powiem jak tak samo zacząłem coś do niej czuć.
Parę razy przylizaliśmy się i  oficjalnie zostaliśmy parą.  Niestety nasze szczęście nie trwało długo bo zgłosiłem się do X- Factor. Potem jakoś nie miałem czasu i odwagi do niej zadzwonić. Próbowałem, nawet parę razy mi się to udawało ale wszystko kończyło się niczym.  W końcu zadzwoniłem do Lottie a ta powiedziała ,ze Stell znienawidziła mnie za to i nie chce mnie znać.  Dałem sobie spokój ale kiedy zobaczyłem ostatnio jej zdjęcia na Twitterze postanowiłem ją przeprosić.
- To dlatego dałeś pomysł odwiedzin naszych rodzinnym domów – Zaśmiał się Harry. Kiwnąłem tylko głową na „tak”.
Perspektywa Stell.

Siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy o głupotach. Lottie napisał do mnie sms’a ,że impreza po woli się zaczyna i żebyśmy wracali.
W końcu nadszedł koniec tej randki i wróciliśmy do mojego domu.
- Więc dziękuje za wszystko . Miło bardzo było. – Zaczęłam i spuściłam głowę.
- Tez było mi bardzo miło i mam taką cichą nadzieje, że niedługo pójdziemy na drugą randkę. – Zaśmiał się chłopak i przytulił mnie do siebie.
- Dylan może pójdziesz dzisiaj ze mną na imprezę do Lottie? – Spytałam.
- Chętnie… - Odrzekł.
- To ja zadzwonię do Vicki i Jacka może też pójdą. A na razie może pójdziemy do mnie? – Zadałam pytanie i już po chwili byliśmy w moim pokoju.
Zadzwoniłam do Vicki z propozycją a ta od razu się zgodziła. Jacke też się zgodził.
- To ja się tylko przebiorę i możemy isć. – Poinformowałam chłopka i poszłam do łazienki się przebrać.
Założyłam na siebie krótkie spodenki i przewiewną koszulkę z wielkim napisem.
Poprawiłam jeszcze makijaż i wyszłam z łazienki. Wzięłam Dylana i poszliśmy do sąsiedniego domu.
Już na starcie musiałam rozdzielać Nialla i tym razem Zayna.



Czytasz= Komentuj.



Jest i kolejny :)

Nie wiem kiedy dodam kolejny, gdyż jutro wracam późno ze szkoły.
Pewnie coś ukarze się już we wtorek ale nic nie obiecuje.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz